Zarzuciłam moje włosy do tyłu uśmiechając się mimowolnie do wszystkich samców na ulicy prowadzącej do mojego domu w Kalifornii . Jestem piękna , po co to ukrywać . Mam na imię Uwodzicielka , a tak na prawdę to Amanda . Wszyscy faceci , którzy teraz się uśmiechają kiedyś mnie porządnie zranili , a teraz mnie nie pamiętają , ale ja ich pamiętam i to bardzo dobrze .
Weszłam na altankę by pożegnać się ostatni raz z moją rodziną . Ucałowałam mamę , taty niestety nie mam , babcię , dziadka portret bo niestety odszedł już z tego nieszczęsnego świata , no i mojego psa - jamnika , który jak każdy ma imię , a jego brzmi Parówka . Tak , to takie orginalne , no cóż miałam 5 lat jak wybierałam to imię , a teraz mam 19 . Ten czas tak szybko leci .
Wyjeżdżam na stałe , do Los Angeles . Zaczynam wszystko od nowa , nowe znajomości , otoczenie , tylko jedna rzecz się nie zmieni , no tak naprawdę dwie . Moja praca i przyjaciółka . Moją przyjaciółką jest nie jaka Cassie , która od piaskownicy mi towarzyszy . Cass chce studiować w LA kosmetykę aby spełnić swoje marzenia , wierzę w nią , jest ambitna .
W Kalifornii zostawiam coś jeszcze , mojego chłopaka - Adam'a . Adam jest piłkarzem , ale szczerze kocham go jak brata , nic więcej . On nie wie o mojej pracy , załamał by się i od razu mówię nie nie jestem prostytutką , to nudne zajęcie . Zajmuję się czymś wymagającym większego sprytu od przespania się z facetem za pieniądze .
Tak więc jak mówiłam mam tego chłopaka , z którym trzeba się pożegnać , on jeszcze nie wie , że za godzinę mam samolot , biedactwo .
Wysiadłam pod jego domkiem z taksówki i ruszyłam przez chodnik do drzwi , zapukałam a po chwili stanęła w nich mama Adama .
- O.. Dzień dobry kochanie - uśmiechnęła się promiennie .
- Dzień dobry - oddałam uśmiech i weszłam do środka - Adam u siebie ?
- Oh... Kochanie mój syneczek poszedł na trening - jak zwykle syneczek musiał się gdzieś wybrać w takiej chwili , pomyślałam .
- No trudno , przekaże mu pani że wyjechałam na stałe do Los Angeles , bo nie mam czasu do niego pojechać .
- Jak to wyjeżdżasz słonko ? - zdziwiła się .
- Do pracy , tam lepiej płacą . - uśmiechnęłam się i wyszłam rzucając krótkie Do Widzenia i tyle mnie widziała , gdyż zniknęłam w taksówce .
Po pewnym czasie byłam u Cassie i czekałam aż ta zapakuje ostatnie rzeczy . Wylegiwałam się wygodnie na jej łóżku wpatrując się w swój telefon .
- Może odbierzesz ? - zaśmiała się moja przyjaciółka .
- Hę ? - dopiero teraz uświadomiłam sobie , że dzwoni Adam . - Odebrać ? - pokazałam jej telefon .
- Tak - wybuchnęła śmiechem - To w końcu dalej twój chłopak .
- Już nie długo - przyłożyłam telefon do ucha - Tak ?
- Gdzie jesteś ? - powiedział zdenerwowany .
- W drodze na lotnisko . - skłamałam .
- Czemu mi nic nie powiedziałaś wcześniej ?
- Jakoś wypadło mi to z głowy .
- Tak , jasne . Kiedy wracasz ?
- Nie mówiła ci mamusia , że na stałe wyjeżdżam ?
- Mówiła , ale wolałem się upewnić . Nie pożegnasz się nawet ?
- Ugh... Gdzie jesteś ?
- Pod domem Cassie .
- Już idę .
- A jednak nie w drodze na lotnisko ?
- No nie - rozłączyłam się i zeszłam na dół ostatni raz go przytulić .
- Chodź do mnie moja piękna - wtuliłam się w niego , a on pocałował mnie w głowę , gdyż byłam od niego niższa . Jedyne czego będzie mi brakować to ta jego czułość , ale mogę sobie znaleźć kogoś nowego tam , żeby go również okłamywać o on dalej będzie posłuszny . Taki nawyk . - Będę tak cholernie tęsknić - wyszeptał mi w usta .
- Ta , ja też - nie , ja nie.
- Zadzwonisz czasem ?
- Jasne - że nie , pomyślałam .
- A napiszesz ?
- Napisz to odpisze - pocałowałam go i ruszyłam po walizkę , którą Cass wyniosła przed budynek gdyż już jedziemy .
- Kochanie ?
- Hmm? - spojrzałam się na niego .
- Mogę pojechać z wami na lotnisko ? - ugh... nieeeee.
- Oczywiście - uległam , w końcu go oszukuje niech am trochę radochy .
- Dziękuje - wziął ode mnie walizkę , cmoknął mnie w policzek i zawiózł nas swoim Mercedesem .
(...)
Po jakiejś godzinie opóźnienia samolotu niski głos oświadczył , że możemy się wpakować do środka . Pomachałam Adam'owi , ale on przyciągnął mnie do siebie i ostatni raz przytulił oraz pocałował . Wymusiłam z siebie kilka fałszywych łez i wsiadłam na pokład , znikając zza jego widoku wytarłam je i zaczęłam się z Cassie śmiać .
- Jesteś okropna - stwierdziła - On Cię kocha .
- No wiem - uśmiechnęłam się pięknie do niezłego ciasteczka siedzącego obok mnie i pogrążyłam się w czytaniu jakiegoś czasopisma kupionego w sklepiku na lotnisku .
No to mamy I rozdział , jak się podoba . Ktoś będzie czytać dalej ? :)
Wredna Amanda ale podoba mi się.
OdpowiedzUsuńParówka imię hmm orginalne?
Będę czekała na nexta.
Świetne, czekam na nn
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się postać Amandy, tylko trochę szkoda tego chłopaka.
Czekam na nexta :*
Kocham takie postacie jak Amanda <3
OdpowiedzUsuń:DD
Czekam, czekam, ale pisz poprzednie też blogi, bo szkoda opuszczać tamte :c
@Aliccee00
Hmm, całkiem ciekawe. Liczę, że kolejnymi rozdziałami przekonasz mnie do siebie już całkowicie :)
OdpowiedzUsuńFajny rozdział :D Czekam na więcej <3
OdpowiedzUsuńJest świetnie . Pisz dalej!
OdpowiedzUsuńJeszcze jedno. Mogłabym być informowana?
@YRwildestdream
Boziuniu zdecydowanie mój typ opowiadania hehe :D oby tak dalej
OdpowiedzUsuńŚwietny. Na pewno będę czytać dalej.
OdpowiedzUsuń