- Jak sądzisz znajdę chłopaka w LA ? - spytała moja przyjaciółka kiedy wychodziłyśmy z pokładu . Gadała mi przez całą drogę . Myślałam , że mnie szlak trafi . Na szczęście Los Angeles nie jest tak daleko od San Jose . Spojrzałam na nią poirytowana .
- Skarbie ty mój najdroższy - zaczęłam przewracając oczami - Możesz mieć każdego chłopaka w okolicy , ale po co ci ktoś na stałe . Miłość nie istnieje - pogłaskałam ją po ramieniu pocieszająco , ale chyba jej nie przekonałam.
- To , że ty tak sądzisz nie zmienia faktu , że ja mam nadzieję się zakochać - ciarki mnie przeszły . Zakochać ? Pff... Chyba zgłupiała . Faceci nie są zdolni do miłości , oni tylko potrafią zdradzać i porzucać . - Dobra , nie mam zamiaru się kłócić o taką groteskę .
- Jak chcesz i tak wiem , że mam rację - puściłam jej oczko , a ona walnęła mnie w ramię śmiejąc się .
- Ty się nigdy nie zmienisz , prawda ? - udała smutną . Przymrużyłam oczy i przybrałam wyraz surowej matki .
- Nigdy kochana , nigdy - pociągnęłam ją w stronę taksówki , z której wyszedł nie zbyt przystojny mężczyzna uśmiechając się zalotnie . Ugh... już wiem dlaczego mam taką pracę . Zaśmiałam się pod nosem i wsiadłam do środka .
- A torby ? - spytała zdziwiona Cassie .
- Ten pan się nimi zajmie - miałam rację . Wziął je od tragarza , czy jak on się tam nazywa i włożył je do bagażnika po czym wsiadł i rozpromieniony zwrócił się do nas.
- To gdzie wybierają się takie ślicznotki ? - zatrzepotałam rzęsami udając zainteresowaną jego osobą .
- Do Luxe City Center prosimy - podałam hotel w którym kazał nam się zatrzymać Ed , mój szef . Podobno znajduję się w centrum i jest najchętniej odwiedzany przez biznesmenów . Idealne miejsce dla mnie . A przy okazji to on płaci , nie ja .
- Już się robi - zaćwierkał kierowca i z prędkością światła ruszył z lotniska .
(...)
Dojechaliśmy tam w pół godziny , były masakryczne korki , do tego ten taksówkarz ciągle nawijał o rozwodzie . Po co mi to wiedzieć . Na moje oko miał koło 40 , może mniej . Nie dziwię się czemu go żona zostawiła , był nie znośny . Przyrzekam , że gdyby nie było tak Cass on byłby już martwy , no może nie martwy ale na pewno nie w tak dobrej kondycji jak teraz .
- Dziękujemy - podałam mu kilka banknotów i jak najszybciej odebrałam od niego walizkę ruszając w stronę hotelu . Moja przyjaciółka trzymała się blisko mnie jakby się obawiała nowego miejsca .
- Daleko stąd na uczelnię ? - spytała gdy jechałyśmy windą do góry .
- Nie mogłyśmy kogoś poprosić aby wziął te torby ? - spytałam poirytowana .
- Po pierwsze : NIE . Mamy ręce , a po drugie zadałam ci pytanie - och tak ... zapomniałam .
- Nie daleko , jakieś trzy , cztery przecznice . - rzuciłam obojętnie . - Mogę cię podwozić samochodem , bo w tamtą stronę mam biuro . - zlustrowałam ją od dołu do góry , schudła ?
- Nadal nie wiem na czym polega twoja praca , czemu mi nie powiesz ?
- Bo to nic ciekawego , lepiej żebyś nie wiedziała - fuknęła pod nosem . Była dla mnie taką młodszą siostrą , chociaż tak naprawdę byłyśmy w tym samym wieku . Przygryzła wargę i wyszła z windy kiedy ta wydała charakterystyczny dźwięk .
- Który to był pokój ? - spytała . Rozejrzałam się dookoła aż dostrzegłam Ed'a opierającego się o drzwi jednego z apartamentów .
- Kogo moje cudne oczy widzą - ech , no tak . Miał grać przy Cass mojego dobrego kumpla z dawnych lat . - Amanda , kochanie - oo jak uroczo . Podeszłam do niego i go przytuliłam .
- Cassie to jest ... -wypadło mi z głowy jak miałam go nazywać . Zamotałam się a on dokończył .
- Michael - wyszczerzył się do niej - Wybrałem dla was najlepszy apartament na jaki było mnie stać - puścił Cassie oczko , a ta zarumieniła się . Tak... Ed to znaczy Michael potrafi czarować . Był przystojny , wysoki i pewny siebie czegóż więcej mu było trzeba ?
- Jestem Cassie , dla znajomych Cass.
- Umm.. Cass pięknie imię - przygryzł dolną wargę . O... nie . Od niej trzymaj się z dala Collins . Stanęłam przed moją przyjaciółką zasłaniając mu ją .
- A więc Michael pokażesz nam wnętrze - zgromiłam go wzrokiem , a on zaśmiał się i wszedł do środka . Całkiem całkiem . Stwierdziłam wchodząc do środka . Duży salon , a obok kuchnia . Za dużymi drzwiami pewnie była jedna sypialnia , a po lewej następna . Schodki prowadzące na taras z pięknym widokiem na LA. Przyznaje , że się postarał .
- Amanda , skarbie chodź na słówko - zawołał mnie " Michael "
- Zaraz przyjdę Cass , rozpakuj się .
- Ta po lewej jest twoja ślicznoto - ogłosił do niej Collins .
- No więc - powiedziałam wychodząc z apartamentu .
- Dzisiaj masz pierwsze zlecenie mała - pogłaskał mnie po policzku . Strzepnęłam jego rękę i założyłam ręce na piersi - Bez numerów Black .
- Rozumiem - przewróciłam oczami . Złapał mnie za podbródek i przyciągnął do siebie .
- Fred Smith - wycedził przez zęby - Twój pierwszy cel - puścił mnie - Wyślę ci jego zdjęcie i gdzie go znajdziesz esemesem . - powiedział na odchodne i zniknął w windzie . Odetchnęłam głęboko . No to jedziemy .
(...)
- Dopiero tu przyjechaliśmy , a ty już masz jakąś ważną konferencję - mruknęła Cass kiedy się zaczęłam szykować na " konferencję " .
- Co ja mogę - spojrzałam na nią - Lepiej pomóż mi zapiąć tą sukienkę . - patrzała chwilę na mnie jakby chciała telepatycznie wydrapać mi oczy po czym westchnęła teatralnie i pomogła mi się uszykować .
Next pojawi się niebawem , proszę o komentarze które strasznie motywują <3 Dodałam zakładkę gdzie możecie złożyć zamówienia na trailer u Bellatrix :)
Cudny czekam na dalszy :)
OdpowiedzUsuń@life_in_tears
Nie moge doczekac sie nastepnego !
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że jest dziwką. Czekam na kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńOMG O.O ZAJEBISTE! ;3 Pisz dalej <333
OdpowiedzUsuńSuper mogła byś mnie informować o nowych rozdziałach na twitterze @Sweet_Selenaa
OdpowiedzUsuń