- Wszystko okej? - spytał Math, gdy odebrałam w końcu od niego telefon. Siedziałam na swoim łóżku po turecku nie mogąc pojąc co się nie dawno stało.
- Mhmm... - wyburczałam.
- Na pewno? Louis wrócił na imprezę podobno od ciebie strasznie wkurzony. Coś mu zrobiła? - zaśmiał się. Ja?! Co chyba on mi robi?!
- Taaa. Był, ale poszedł.
- Co chciał?
- Nic takiego - skłamałam. A co niby miałam mu powiedzieć? Twój kumpel przyszedł mnie przelecieć, a że dałam mu kosza to zrobił z siebie dzieciaka, naburmuszył się i poszedł. To brzmi nawet idiotycznie.
- Nic takiego? Wyprowadziłaś go tak z równowagi jak nikt nigdy - wybuchnął śmiechem. Mi nie było do śmiechu. - Podziwiam cię słońce.
- Nie jesteś zły za tą akcję na imprezie? - spytałam podciągając nogi pod brodę.
- No co ty. Bywało gorzej. Nie przejmuj się. - cmoknął mi do słuchawki. - A właśnie Chris kazał ci powiedzieć, że wpadnie rano.
- Nie.. - powiedziałam zbyt szybko. Miałam ich trochę dość. Nic do nich nie miałam, ale jednak musiałam odpocząć.
- Dlaczego?
- Umówiłam się z Cass, moją przyjaciółką i idziemy przejść się po mieście. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Miałam iść z nią, ale nie koniecznie jutro.
- Mogę iść z wami? - spytał z nutką nadziei. Ech... jaka irytująca jest ta słodycz w nim.
- To ma być babski dzień - wzruszyłam ramionami jakby miał to zobaczyć.
- No okej. Dzwoń jak coś. Miłej nocy. Albo tego co z niej zostało - zachichotał i się rozłączył.
- Taa - powiedziałam już sama do siebie kładąc telefon na komodę. Dochodziła 3:00. Nie wiem czy uda mi się zasnąć.
(...)
Udało mi się zasnąć. Z trudnością, ale jednak udało. Cass siedziała przed telewizorem jedząc jajecznicę.
- Zrobiłam ci herbatę, ale chyba już wystygła - stwierdziła dokańczając posiłek i wkładając talerz do zmywarki.
- Mhmmm. Trochę. - wylałam ją do zlewu siadając na stołku. - Pójdziemy gdzieś dzisiaj? Nie wiem. Na plażę, zakupy czy co tam chcesz?
- Na plaże - uśmiechnęła się radośnie. Za tą radość z życia ją kocham. Kiedy ja zaczynam marudzić ona zaraża mnie śmiechem. Ubrałam krótkie spodenki, bokserkę i poszłam umyć zęby. - Am...
- Noo.
- A strój kąpielowy? - słusznie zauważyła. Ubrałam mój czarno-niebieski strój kąpielowy i z powrotem nałożyłam ubrania. Do zestawu dołożyłam sandały i byłam gotowa. - Masz - podała mi czarne okulary przeciwsłoneczne. Spojrzałam na nią pytająco. - No co? Ja też mogę ci coś czasem kupić - wyszczerzyła się i pociągnęła mnie do wyjścia.
(...)
Zaparkowałam na parkingu przy samej plaży. Wyciągnęłam wcześniej zapakowane ręczniki i samoopalacz po czym ruszyłam za Cass do 'zarezerwowanego' przez nią miejsca. Nasmarowałyśmy się nawzajem i plackiem ułożyłyśmy na ręcznikach.
- Kiedy idziesz do pracy? W końcu jest wtorek - ma rację. Ed nie dzwonił przez sprawę z Louis'em. W gazecie czytałam o zaginionych mężczyznach. Ale to nie moja sprawka. Czyżby mnie zastąpił? Nie, to nie możliwe. Ja, zajmuję się czymś poważniejszym i tyle.
- Nie ma roboty - odpowiedziałam uśmiechając się sama do siebie. Robota zawsze jest.
- Idziemy popływać? - spytała po dłuższej chwili ciszy.
- Pływać? - zamruczałam z grymasem.
- Tak. Pływać. No chodź
- A co z rzeczami?
- Daj spokój. Nikt ich nie zabierze. - pociągnęła mnie do wody. Odłożyłam okulary i poszłam z nią. Palcem u stopy sprawdziłam temperaturę wody i zostałam wepchnięta do wody. Zachłysnęłam się czując w buzi i nosie wodę. Silne ramiona przyciągnęły mnie do siebie. Wyplułam wodę na owego osobnika co skomentował fuknięciem.
- Znów się spotykamy Black - musnął moje usta. No proszę. Pan Louis przyszedł mnie nękać. Odepchnęłam go od siebie.
- Co ty tu robisz?
- To samo co ty kotku - zaśmiał się jakbym była nie mądrym dzieckiem, które powiedziało głupotę.
- Przyszedłeś się opalać? - puściłam mu zaczepnie oczko. Zmrużył oczy i podniósł mnie do góry po czym wrzucił pod wodę. Wyłowił mnie z uśmiechem pełnym satysfakcji.
- Dokładnie - znów musnął moje wargi.
- Nie rób tego - starałam odsunąć się od niego, ale na nic. Przysunął się jeszcze bliżej i przejechał zębami po mojej szyi.
- Czego? - mruczał do ucha.
- Te.. ego - wysapałam. Nie. Wcale mi się to nie podoba. Zanurkowałam unikając jego dotyku i odpłynęłam trochę dalej. Cass pluskała się w najlepsze z Chris'em i Math'em, a Tay stał na brzegu machając do mnie. Oj Chris chciałeś mnie przestraszyć, że na trzeźwo inni? Zaśmiałam się odmachując zalotnie.
Wybaczcie. Naprawdę nie chciałam, ale byłam zmuszona z powodu braku czasu. Jeszczze nauka i to wszystko to jak na mnie za dużo.
Next powinien pojawić się w sobotę
Czytasz--->Komentujesz xx
Wspaniałe /Ala
OdpowiedzUsuńjejciu jejciu, nie spodziewałam się takiego zakończenia *.*
OdpowiedzUsuńKocham to. Nareście są jakieś akcje ! :D
Misiuuu :3
Rozdział w porządku, tylko to dziwne, że nagle kiedy Am i Cass są na plaży, pozostała zgraja również. Chyba, że Cass oznajmiła jednemu z nich gdzie się wybierają :P
OdpowiedzUsuńLou jest trochę zbyt nachalny... Czekam aż Amanda wybuchnie :D
suuuper :D
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :) czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńCudny :)
OdpowiedzUsuńSuper <3
OdpowiedzUsuń