- Zarywasz do mojego kumpla? - podskoczyłam, gdy Louis zmaterializował się koło mnie.
- Nie twoja sprawa - odszczekałam.
- Owszem moja - zarzucił mnie sobie na ramie i wyszedł z wody. Położył mnie na ręczniku głaszcząc mój policzek.
- Jesteśmy w miejscu publicznym Tomlinson - przygryzłam wargę.
- Ohh Black. Po co tak się stawiasz? - puścił mi oczko masując ręką moje udo. - Mogę cię gdzieś zabrać? - może? Nie, nie może. Chociaż... To może być moja szansa aby... aby go zabić? Tak, zabić. Muszę to zrobić. Zdałam sobie sprawę, że mnie obserwuje i wpiłam się w jego usta sama nie wiem po co. Przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie napierając na mnie ciałem.
- Nie chce przeszkadzać, ale... - oderwał się o de mnie i spojrzał na intruza. Prawie zapomniałam, gdzie jestem. Wstał i podał mi rękę po czym skinął głową wracając do chłopaków. Koło mnie stała Cass z ironicznym uśmieszkiem.
- Nie osądzaj - burknęłam. Zaśmiała się cicho siadając na swoim ręczniku.
- To było słodkie - zaćwierkała zakładając okulary przeciwsłoneczne.
- Skąd oni się tu wzięli? - spytałam dołączając do niej.
- Chris zadzwonił i go poinformowałam o naszych planach.
- Zapomniałaś tylko spytać się mnie o zdanie - oburzyłam się.
- Nie mów, że ci się nie podoba - zdjęła okulary i puściła mi oczko.
(...)
- Am... - zostałam wybudzona z mojej drzemki. - Amanda
- No wstaje wstaje - Cassie siedziała koło mnie po turecku. Nigdzie nie było widać chłopaków.
- Chłopaki już poszli. Musieli coś załatwić - ta, wiadomo - Louis kazał ci powiedzieć, żebyś ubrała coś ładnego i była gotowa na 18. Mówił coś o kolacji.
- Umm... Okej. - kolacji? Czy pod kolacją kryje się dobranie się do mnie w chwili słabości? Bo jeśli tak to ta kolacja wcale nie wydaję się być dobrym pomysłem.
Zebrałyśmy swoje rzeczy i wsiadłyśmy do samochodu. Włączyłam radio odjeżdżając z parkingu. Pomiędzy mną a Cass zapadła dziwna cisza. Co było niemożliwe z tą katarynką. Gdy stanęłyśmy na świetle spojrzałam na nią wystukując paznokciami rytm na kierownicy. Była zamyślona i wyraźnie ją coś martwiło.
- Mogę cię o coś spytać? - spytała w końcu. Ruszyłam z miejsca kierując się do hotelu.
- Jasne. - uśmiechnęłam się do niej. Przygryzła nerwowo wargę wpatrując się w daleką przestrzeń jakby czegoś szukała.
- Jak udaje ci się być taką obojętną do chłopaków?
- Nie rozumiem - zmarszczyłam czoło.
- Nie interesuje cię czy zadzwonią, wrócą, zostaną. Dlaczego?
- Bo oni zawsze wracają - zaśmiałam się cicho.
- Skąd ta pewność?
- Każdy facet jest taki sam. Może kryć się pod uroczym, flirciarzem czy biznesmenem, ale zawsze jest taki sam.
- Naprawdę?
- Naprawdę. Nie wkręcaj się w ich gierki to wróci szybciej niż myślisz.
- Skąd wiesz...
- Znam cię - przerwałam jej śmiejąc się. - To co pomożesz mi uszykować się dla tego kretyna? - poruszyłam zabawnie brwiami wywołując jej chichot.
No to mamy 16 rozdział.
Mam do was prośbę. Reklamujcie mój blog. To dla mnie ważne.
Czytasz---> Komentujesz
Next w środę lub czwartek
#ily
Będę pierwsza, która skomentuje :D Mogę reklamować twojego bloga, jeśli ty będziesz reklamować mój. Ja też staram się rozwinąć :P A co do rozdziału, to jest fantastyczny :P Szkoda tylko, że takie krótkie dodajesz te rozdziały :( ale czekam na next <3
OdpowiedzUsuńkolacja? O cholera! Czekam ♥
OdpowiedzUsuńSuper <3
OdpowiedzUsuńSłodko było, ale pomyślała o zabiciu Lou :/
Jestem ciekawa co będzie na kolacji.
Czekam na nexta x
@JuliaKlove1D
Super , uwielbiam to :D czekam na kolejny może jakiś dłuższy ? :P @Gomezxxito
OdpowiedzUsuń