Przejechał kciukiem po moich ustach drugą ręką nadal masując moje udo. Probowalam się wyrwać, ale ten krętym trzymał mnie dość mocno. Uśmiechnął się słodko chwytając mnie w tali i unosząc do góry tak, że byłam znów zmuszona do niego przyledz. Zaciągnęłam się głośno powietrzem, gdy potarł palcem po mojej koronkowej bieliźnie.
- Louis... proszę - błagałam go już prawie.
- O co mnie prosisz kochanie? - spytał całując moją szyję.
-Żebyś przestał. - wysapałam jednocześnie chcąc go więcej.
- Ale czy ty chcesz abym przestał? Czy po prostu mam przestać, bo nie wypada? Bo jeśli to drugie, to mało mnie obchodzi co wypada a co nie. W tej chwili pragnę tylko ciebie. - cmoknął mnie w usta masując moją kobiecość przez cienkie majtki.
- Nie Lou. Ty chcesz po poprostu kogoś przelecieć. Kogokolwiek - stwierdziłam nie mogąc opanować rosnącego podniecenia w dole brzucha.
- Skąd ta pewność? Skąd pewność, że to właśnie ciebie nie pragnę Black?
- Bo to ty. - westchnęłam cicho opuszczając moją głowę na jego ramiona w geście rezygnacji.
- Nie chcę abyś tak myślała - szepnął mi we włosy i odstawił mnie na podłogę. - Zostaniesz tutaj ze mną na noc? - przeczesał nerwowo ręką włosy.
- Ale...
- Będę grzeczny - wtrącił szybko podnosząc ręce do góry.
- Okej - wspięłam się na palce i pocałowałam go szybko w nos. Warknął nie usatysfakcjonowany.
- Jesteś śpiąca?
- Trochę - przyznałam zapominając o tym co przed chwilą mi zrobił. Posłał mi nieśmiały uśmiech wyciągając do mnie swoją dłoń. Chwyciłam ją i zeszliśmy po krętych schodach na dół. Przeprowadził mnie przez mały korytarz i otworzył drzwi do jedynej tam sypialni.
- Mogę spać z tobą? To znaczy... Nie będzie ci to przeszkadzać?
- A co cię obchodzi czy będzie mi to przeszkadzać? - za późno ugryzłam się w język sądząc po jego przygaszonej minie. - Umm... To znaczy. Nie. Nie mam nic przeciwko abyś spał ze mną. - uśmiechnął się słabo i ściągnął spodnie, a potem reszte elegenckiego stroju. Został w samych czarnych bokserkach. Nie mogłam odwrócić wzroku od jego wyrzeźbionego torsu i ramion. W końcu się ogarnęłam i spojrzałam na niego otumaniona. Zaśmiał się cicho wycągając do mnie koszulkę, którą przed chwilą wyjął z małej komody. Podziękowałam cicho i speszona weszłam do przytulnej łazienki. Zdjęłam z siebie sukienkę i szpilki, po czym naciągnęłam na siebie koszulkę. Nie ma mowy nie ściągnę tu stanika, nie przy tym zboczeńcu.
Weszłam z powrotem do sypialni i podeszłam do dość dużego łóżka, w którym nie znalazłam Tomlinson'a. Przykryłam się cieplutką pierzyną i zamknęłam oczy. Mam go zabić. Ale jak? Do jasnej anielki, JAK? On jest naprawdę fajny. Pomijając jego gorsze strony, których się dość dużo naliczyłam do całkiem sympatyczny chłopak. Kogo ja oszukuje, to dupek. Dupek, który mnie cholernie pociąga. Po chwili osamotnienia wyszłam z pokojju w poszukiwaniu Louis'a. Był w równie małej co tu wszystko kuchni i ... zmywał naczynia? Przetarłam nie dowierzając oczy i podeszłam bliżej. Nie, nie śniłam. On serio to robił.
-Pomóc ci? - spytałam stając za nim. Odwrócił się i wytarł ręcę.
- Skończyłem już - uśmiechnął się lustrując mnie od góry do dołu. Ech. Byłam pół naga. On zresztą też. - Wiem, że zachowałem się strasznie tam na górze, ale... - nie dałam mu dokończyć tylko wpiłam się w jego usta łapiąc go za szyję. Odwajemnił pocałunek domagając się dostępu do środka. Warknął gdy zaczepnie pociągnęłam go za włosy. Chwyciłam jego dłoń łapiąc po drodzę do sypialni miskę z gorącą czekoladą.
Przepraaaszam bardzo, ale jak napisałam w ostatnim poście zepsułam laptop i ciężko było mi pisać na tablecie. Next we wtorek.
Czytasz-----> Komentujesz
<3
Ciekawi mnie to jak potoczą się dalej wydarzenia. Ed zabije Lou? Albo Amande? Czekam!
OdpowiedzUsuńDobra, tooo było fajne, ciekawe. Miałam cały czas uśmiech na twarzy. W końcu jest jakaś akcja .
OdpowiedzUsuńAwww... Czekam to wtorku <3
@ohh_horan_
Super kochana <3
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co będzie dalej, a tu się okazuje, że muszę czekać aż do wtorku. Ej, jakoś będzie trzeba przeżyć :)
No to czekamy do wtorku.
Weny x
Twoja @JuliaKlove1D !! <3
Cudo. Jestem ciekawa co się wydarzy
OdpowiedzUsuń