- Co to kurwa miało być? - wrzasnął podnosząc mnie z podłogi. - Mogłaś mnie zabić.
- Wiem o tym - wykrztusiłam z siebie.
- Chciałaś mnie zabić? - spytał rozdrażniony. Słodziaku, wróć! Westchnęłam ciężko, wytarłam łzy i poszłam po swoje rzeczy. Zamknęłam za sobą drzwi od łazienki i szybko się ubrałam. Wyszłam ignorując go stojącego osłupiałego prze de mną.
- Zadałem ci pytanie - odzyskał mowę łapiąc mnie za nadgarstek.
- A ja ci na nie nie odpowiedziałam.
- Chciałaś mnie zabić! - oskarzył.
- Tak! - wyrwałam się na sekundę, potem zostałam przygwożdżona do ściany.
- Dlaczego?! - warknął.
- Nie mogę ci powiedzieć - szepnęłam przestraszona. Matko boska on mnie zabije.
- Bo?!
- Bo nie. Puszczaj.
- Mów.
- Nie mogę - łzy zbierały mi się w kącikach oczu.
- Amanda - przymknął oczy zirytowany.
- On mnie zabije - szlochałam. Otworzył momentalnie oczy.
- A więc to ciebie wysłał ten kretyn - splunął zniesmaczony.
- Co? - zbił mnie z tropu.
- Ed. Chodziły pogłoski, że chce mnie załatwić, ale nie wiedziałem, że dosłownie. - puścił mnie mierząc moją sylwetkę. Usiadł na łóżku i spuścił głowę. - Czyli to była nie prawda - westchnął cicho.
- Co było nie prawdą? - podeszłam krok bliżej wiedząc, że nic mi jak narazie nie zrobi. Nie jest już zły? Ja... ja chciałam go zabić. Jezusie Chrystusie co ja najlepszego miałam zamiar zrobić?!
- Nie ważne. - warknął na co się znacznie wzdrygnęłam.Przygryzłam wargę kiedy podniósł na mnie zmęczony wzrok. - Nie zwróciłabyś na mnie uwagi gdybyś nie musiała. Prawda? - sama nie wiem. Nie? A może tak? Nie kręcą mnie nie grzeczni chłopcy, ale Lou. Lou jest fantastyczny. Zdałam sobie sprawe, że jestem obserwowana więc usiadłam koło niego wciągając głośno powietrze.
- Nie wiem. Nie. Napewno nie. Nie jesteś w moim typie... to znaczy jesteś, ale na pierwszy rzut oka nie. Nie kręcą mnie te wszytkie kolczyki i tatuaże.
- To co cię kręci - przerwał mi nagle.
- Ty sam. - zakryłam sobie usta rękoma. - Nie. Serio to powiedziałam na głos? - wybuchnął śmiechem.
- Tak. - puścił mi oczko. Człowieku. Chciałam cię zabić!!! Czy to do ciebie nie dociera?!
- To ja się będe zbierać. - wstałam zabierając swoje rzeczy. - Przepraszam. - szepnęłam.
- Ej - zawrócił mnie gdy miałam wychodzić - Dobrze wiem, że zrobiłaś to bo musiałaś. Ale Am. On nie musi wiedzieć, że cię zdemaskowałem. - przyciągnął mnie do siebie. - Nie chcę cię tracić - dodał szeptem, ale usłyszałam.
- Dowie się - łkałam. Przytulił mnie i ucałował w głowę. A moją jedyną myślą w tedy było: Co z nim kurde jest nie tak?!
Spaliłam to. Wiem. Nie wiem co się dzieje. Słońca proszę o komentarze one naprawdę pomagają. Im więcej kom tym lepszy rozdział więc Czytasz-----> komentujesz
Next w środę x
co spalilas?! dobrze jest , czekam na nastepny swietna robota ! :)
OdpowiedzUsuńOna go chciała zabić, a on nie chce jej stracić?? Główka cię boli Lou!?
OdpowiedzUsuńJak zwykle fantastyczny i nic nie spaliłaś.
Czekam na nexta ;**
@JuliaKlove1D
Jak dla mnie jest fantastyczny! Nie gadaj głupot, bo nic nie spaliłaś. ;) Lou jest powalony, bo kto normalny nie odpuszcza i nagle łagodnieje w stosunku do dziewczyny, która parę minut wcześniej chciała go zabić. On chyba powinien się leczyć u psychologa. Nie spodziewałam się, że Am powie mu, że sama jego osoba ją kręci. Czyżby Lou darzył ją jakimś silniejszym uczuciem a Am jego? Może wreszcie mu to powie, a Lou będzie robił za jej ochroniarza :P
OdpowiedzUsuńHehehe xo czekam na kolejny rozdział <3
@Mooooniczka
Louis jest psychiczny, przyznaaaję. Czekam na dalszy rozwój akcji :)
OdpowiedzUsuńLou jest psychiczny ale jest zajebisty :D
OdpowiedzUsuń