sobota, 15 lutego 2014

Rozdział 9

Uśmiechnęłam się na jego słowa i ciągnąc go za sobą powędrowałam w stronę kuchni. Zrobił mi drinka, a ja szybko go wypiłam. To był zły pomysł, gdyż było mi z lekka nie dobrze, ale nie dałam po sobie tego poznać. Przypatrywał mi się intensywnie, gdy ja schodziłam z blatu. Pociągnęłam go na parkiet gdzie nikt praktycznie nie tańczył. DJ postanowił zwolnić, jak na złość.
Zawiesiłam ręce na jego szyi, a on nie pewnie objął moją talię pozostając na bezpiecznej odległości.
- Bliżej - szepnęłam mu do ucha. Spiął się cały nie stosując się do moich zaleceń. Spojrzałam na jego przymrużone oczy i otarłam kciukami jego spiętą szyję. Rozluźnił się lekko i uśmiechnął słabo podchodząc bliżej. Utrzymywałam z nim kontakt wzrokowy przez cały czas. Bujaliśmy się w rytm muzyki obserwowani przez jego kolegów. Gładził dłonią moje biodra widocznie czując się pewniej. Wtuliłam głowę w zagłębienie między ramieniem a szyją i wypuściłam od dłuższego czasu wstrzymywane powietrze. Oparł brodę o moją głowę i przyciągnął mnie jeszcze bliżej. To było dziwne, wczoraj miał momenty kiedy chciał mnie zabić, przed wczoraj się nie znaliśmy, a dzisiaj tańczymy wtuleni w siebie. Co jest z tym gościem nie tak?!
Kiedy piosenka się skończyła rozejrzałam się nerwowo po pomieszczeniu. Wszyscy patrzyli się na nas. Jedni z pogardą, drudzy z zadowoleniem, a trzeci z podnieceniem? Kilka pań pożerało mojego partnera wzrokiem co mnie wcale nie dziwiło. W tłumie dostrzegłam Ed'a  uśmiechającego się triumfalnie. Przełknęłam głośno ślinę i spojrzałam za siebie gdzie przed chwilą stał Louis. Zniknął.

(...)

Nie widziałam go od 10 minut. Siedziałam sama w kuchni popijając cole, bo naprawdę nie miałam ochoty na nic mocnego. Bujałam nogami w tą i z powrotem niczym mała dziewczynka na huśtawce.
- Widziałaś jaki ładny ma ogród? - moją wewnętrzną ciszę przerwał głos Cass. Impreza jej się widocznie spodobała, bo szczerzyła się jak głupia do sera albo po prostu była już wstawiona. Obstawiam to drugie, gdyż ta parapetówka to był zlot gangsty z króliczej nory.
- Ta.. - bąknęłam nie zbyt zainteresowana. Usiadła koło mnie na blacie sięgając po moją cole.
- Chris mówił, żebyś przyszła. Jest koło basenu - zachichotała. - Serio. Ma niezły tyłek.
- Też tak myślę - poklepałam ją po ramieniu i ruszyłam na zewnątrz. Odetchnęłam z ulgą, gdy chłodne powietrze otuliło moją twarz. Stał koło schodków do zbiornika z wodą w samych kąpielówkach. A niech spróbuje mi...
- Rozbieraj się - ech... zdążyłam pomyśleć. A nie sorry, nie zdążyłam.
- Nie proszę Chris - zaśmiałam się.
- Jeśli nie masz stroju możesz kapać się na go. - wyszczerzył się w diabelskim uśmiechu.
- Nie trzeba - zsunęłam ze stóp obcasy, a on pomógł mi z odpięciem sukienki. Na szczęście pomyślałam o stroju.
- Mmm... - zamruczał po odkryciu mojego ciała. Fuknęłam pod nosem i jednym zamaszystym ruchem wepchnęłam go do basenu. Niestety cwaniak pociągnął mnie za dłoń i wpadłam zaraz za nim. Wyłowił mnie i jakby bez żadnego wysiłku usadowił na brzegu basenu. - I co teraz? - oparł się z dwóch stron moich bioder. Wyczułam od niego zapach wódki. Ech... Nachlał się już. Wszystko jasne.
- No nic. - uśmiechnęłam się. Zaraz... uśmiechnęłam się. Szczerze się uśmiechnęłam. To dziwne.
- Louis z tobą tańczył? - spytał lekko speszony.
- Mhm... - oplotłam go w talii nogami. Kąciki jego ust uniosły się do góry po tym geście i już o nic nie pytając pociągnął mnie do wody. Chlapaliśmy się jak małe dzieci. Ludzie patrzeli się na nas z politowaniem, ale mnie to nie przeszkadzało.
- Gdzie znajdę ręcznik? - spytałam wychodząc ze zbiornika. Znalazł się tuż koło mnie z grymasem niezadowolenia.
- Już idziesz? - zmarszczył czoło.
- Z imprezy nie. Ale chcę się osuszyć. - dotknęłam ręką jego mokrych czerwonych włosów. Zamruczał zachęcając do kontynuacji. - To gdzie je znajdę?
- N górze w którymś z pokoi, pójdę z tobą - uśmiechnął się.
- Nie trzeba. Zajmij się Cass. - zostawiłam go tam i pomaszerowałam z moimi ciuchami na górę. Na pietrze znalazłam pełno pokoi. Otwierałam wszystkie po kolei, ale nie mogłam ich znaleźć. Pchnęłam przed ostatnie drzwi i ujrzałam ciemny pokój urządzony w nowoczesny sposób.  Na ogromnym łóżku ktoś siedział. Podeszłam bliżej dopóki księżyc nie rzucił blasku na jego twarz i zakrwawione ręce.
- Louis? - szepnęłam ledwie słyszalnie.

A więc. Podoba się lub nie daj kom i zachęć do dalszego pisania <3



6 komentarzy:

  1. Cudo ♥
    Boże, czemu on miał zakrwawione ręce?!
    Pisz szybko nexta kochana :)
    Weny x
    @JuliaKlove1D

    OdpowiedzUsuń
  2. Co ta końcówka ma znaczyć? Omg. chcę kolejny rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Czemu miał zakrawiaione ręce ?! Pobił się z kimś ! Z kim ?!
    Chcę nexta ! <3
    @luv_myy_horan

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzyma w napięciu.
    Więc ładnie proszę wstaw kolejny rozdział. :)
    @life_in_tears

    OdpowiedzUsuń
  5. No więc bardzo cieszę się że anioł podał mi link do tego bloga bo jest zajebisty i rozdział jest super i wgl wiesz jak to czytałam to wyobrażałam sobie ich ślub... a i zapomniałabym nie bierz na serio tego z tym ślubem (na razie) bo to moja chora wyobraźnia. Bardzo fajnie piszesz i widać że masz talent, czego Ci zazdroszczę... ugh dobra mniejsza o to będę czekać na kolejny rozdział i mam nadzieję że nie będę musiała długo czekać bo jestem ciekawa o co chodzi z tą krwią na rękach o.O Więc życzę Ci weny i czekam :)

    OdpowiedzUsuń